piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 5

(Rozdział zawiera treści, które możesz uznać za wulgarne)

*POV Justin*
Po wypiciu alkoholu oboje byliśmy zmuszeni do pozostania w jednym z barowych pokoi. Niespecjalnie na to marudziłem. Lubiłem to miejsce. Był jak mój drugi dom. I myślę, że Chloe też się spodobał.
-Justin, chodźmy już. –nalegała, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Była pijana. To tak naprawdę drugi raz, kiedy widzę ją w takim stanie. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
Spojrzałem na Nate’a i resztę naszej starej ekipy. Puścili do mnie oczko i kiwnęli w stronę schodów.
-My też już pójdziemy, nie? –rzucił chłopak, podchodząc do drzwi, które prowadziły na zaplecze. –Trzeba ogarnąć ten syf.
Kiwnąłem głową. Przesyłka musi być gotowa jeszcze na dzisiejszą noc. Oblizałem wargi i zerknąłem uprzednio na zegarek. Było jakoś po 1:00. Towar miał być na 3:00. Przynajmniej miałem trochę czasu, żeby dopilnować czy Chloe już zasnęła.
Jednak ona wcale nie miała w planach snu. O nie.
Dziewczyna szła przede mną. Nagle zatrzymała się i odwróciła głowę w moją stronę, przygryzając wargę z uśmiechem. Pochyliła się, wsuwając swoje palce pod materiał sukienki. Zaczepiła palcami o swoją bieliznę i zsunęła ją do dołu, po czym chwyciła ją w dłonie i zamachała do mnie, jak gdyby było to czymś w formie powitania.
Otworzyłem szerzej powieki, będąc tym cholernie zaskoczony.
-Co ty robisz? –zapytałem, kiedy przestałem zjadać ją wzrokiem.
Przechyliła głowę na bok z uśmiechem, opuszczając wzrok na swoje nagie stopy, po czym znów wróciła spojrzeniem do mnie. Złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie. Oplotła moją szyję ramionami i delikatnie podskoczyła, obejmując mnie nogami w biodrach. Patrzyła mi w oczy z uśmiechem, za który mógłbym zabić.
Niech mnie diabli...
Przestałem logicznie myśleć w momencie, kiedy złączyła nasze usta w kurewsko delikatnym pocałunku. Tak, jakby nie dotykała moich warg ale czegoś, co miało by się za chwilę rozpaść. Bo tak właśnie się czułem.
Przejechała po nich językiem, jakby prosiła o dostęp. Jak na zawołanie rozchyliłem wargi, a wtedy zaczęła się bitwa naszych języków. Ona wzięła górę. Dominowała. Moja pani. Moja królowa.
Odsunęła się, kiedy zabrakło jej tchu. Z cichutkim jękiem oparła czoło o czubek mojej głowy.
-Chcę cię. Tak bardzo cię pragnę. –wyszeptała, wodząc rozpalonym wzrokiem po mojej twarzy.
-Chloe...-jęknąłem, jednak szybko mi przerwała.
-Teraz. –nalegała, całując mnie z namiętnością. Ocierała się o moją męskość, przez co niemalże sam odpłynąłem. I jeszcze ta świadomość, że pod sukienką była kompletnie naga...
Powoli wszedłem schodami na górę, po omacku otworzyłem drzwi i wprowadziłem nas do środka. Zamknąłem je nogą i teraz ułożyłem obie dłonie na jej pośladkach. Postawiłem na ziemi. Chwyciłem jej nadgarstki i wbiłem je w ścianę, przez co znów rozkosznie zajęczała. Całowałem ją, będąc cholernie spragniony jej bliskości. Przygryzła moją wargę i przyciągnęła ją do siebie, zaczynając ją ssać w pocałunku. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej, co ta dziewczyna bardzo dobrze wyczuła.
-Pieprz mnie, proszę. –skomlała do mojego ucha. Nie mogłem dłużej czekać. Zrzuciłem ją gładko na łóżko, przez co uroczo się zaśmiała i przyciągnęła mnie do siebie na koszulkę, której szybko się pozbyła.
Oplotła mnie nogą, jak gdyby pragnęła poczuć go jeszcze bardziej. Dłonią przejechałem po jej biodrze, podwijając do góry materiał jej sukienki. W między czasie całowałem jej szyję. Ssałem jej skórę do czerwoności, kiedy jej jęki komponowały się z moim mruczeniem. Wbiła paznokcie w moje plecy, kiedy odnalazłem jej czuły punkt. Zsunąłem ramiączka jej sukienki, tym samym odsłaniając jej nagie piersi. Kiedy zjechałem ustami pomiędzy nimi, odchyliła głowę do tyłu, biorąc głęboki wdech. Wędrowałem nimi do jednej z nich, zaczynając ssać jej sutek. Wolną dłonią pieściłem jej drugą pierś. Wydała z siebie jęk przyjemności, wypychając biodra w moją stronę. Kiedy wykrzykiwała moje imię, przez moje usta przeniknął cień uśmiechu. Drażniłem go zębami, przez co często odczuwałem jak szarpie mnie za włosy, tym samym próbując stłumić dźwięki odczuwalnej przez nią przyjemności. Kiedy przestałem, rzuciłem jej krótkie spojrzenie.
Przygryzła wargę z uśmiechem i zsunęła dłonie do moich spodni. Rozpięła pasek razem z rozporkiem, próbując zsunąć je w dół. Musiałem w tym jej trochę pomóc.
Złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułem jak się uśmiecha. Wsunęła rękę w moje bokserki, obejmując dłonią moją męskość. Niemalże czułem jak brakuje mi powietrza. Jęknąłem w jej usta i przymknąłem powieki, opierając głowę na jej ramieniu. Przygryzła płatek mojego ucha, przez co czułem w nim jej gorący oddech. Jeździła po nim ręką w górę i w dół. Czułem jakby mój kutas miał zaraz eksplodować.
Była w tym cholernie dobra. Przez krótką chwilę zastanawiałem się gdzie się tego nauczyła, jednak jej dotyk przywrócił mnie z powrotem przed bramy nieba. Zacisnęła na nim mocniej dłoń, kiedy ja sunąłem po jej szyji mokrymi wargami.
Oboje czuliśmy, że nie wytrzymamy tego długo. Zdjąłem swoje bokserki i bez zbędnego zastanowienia, wszedłem w nią, przez co wygięła plecy w łuk. Zajęczała rozkosznie, a jej paznokcie przeszyły mój kręgosłup.
Mój oddech przyśpieszył. Była cholernie mokra. To jak wisienka na torcie. Oparłem dłonie pomiędzy jej głową, całując przy tym płatek jej ucha, jak gdybym próbował przyzwyczaić ją do swojej obecności.
Kiedy ponownie opadła, zaczynałem się w niej poruszać. Z początku były to łagodne ruchy biodrami, dopóki nie poprosiła o więcej. Wypełniłem ją do samego końca, a jej jęki nie pozwalały mi przestać. Przesunąłem rękę na jej udo, zginając jej nogę w kolanie, przez co miałem teraz podparcie. Poruszałem się w niej coraz szybciej. Jej mała zacisnęła się wokół mojego kutasa, przez co czułem, że zaraz dojdę. Dodało nam to obojgu wielu doznań. Patrzyła mi w oczy, przygryzając mocno swoją wargę, wówczas gdy ja nie przestawałem jej pieprzyć. Od szczytu dzieliły nas dosłownie sekundy.
Poruszyłem biodrami jeszcze kilka razy i...nasze przyśpieszone oddechy zagłuszyło jej pojękiwanie. Mocniej objęła mnie za szyję, jak gdyby tym sposobem próbowała mnie zatrzymać. Wypuściłem świst powietrza, obdarowując jej szczękę pocałunkami, dopóki nie dotarłem do jej ust. Całowałem je z namiętnością, jakbym miał pieprzyć je swoim językiem.
Jej palce przesunęły się po moim torsie i zsunęły do mostka. Nie przestawała się uśmiechać.
-Kocham cię. –wyszeptała. Odwzajemniłem grymas i przejechałem kciukiem po jej policzku. Kiedy dotknąłem jej ust, przygryzła go zębami i posłała jeden z tych uśmiechów, przez który znów mógłbym w niej dojść.
Nawet nie wyobrażacie sobie jak cholernie chciałem ją teraz pieprzyć w usta.
Kiedy powrócił mi zdrowy rozsądek, przypomniałem sobie o towarze. Rzuciłem krótkie spojrzenie na zegarek. Druga dziesięć. Miałem trochę czasu, żeby uśpić ją i jej czujność.
Położyłem się obok niej i objąłem ją ramieniem, przyciągając ją do siebie. Leżała tyłem do mnie. Musnęła wargami wierzch mojej dłoni, na co automatycznie się uśmiechnąłem.
Mój największy skarb.
Jak mógłbym pozwolić jej odejść?
------------
Zegarek wskazywał kilka minut przed 3:00. Oblizałem suche wargi i spojrzałem na śpiącą Chloe. Pragnąłem ją pocałować, ale wolałbym nie ryzykować, by czasem jej nie obudzić. Wysunąłem się z łóżka i rozglądałem za ubraniami. Po ich założeniu bezszelestnie otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz. Wypuściłem świst powietrza i zmierzwiłem swoje włosy, rozglądając się dookoła. Odczuwałem zmęczenie, ale mimo to wiedziałem, że mam robotę do wykonania.
Zszedłem schodami na dół i pchnąłem drzwi, które przeniosły mnie na zaplecze.
-No, wreszcie jesteś. –usłyszałem głos Nate’a, który rzucił mi krótkie spojrzenie. Usłyszałem cichy śmiech. Zerknąłem w tamtejszym kierunku.
-Justin, och, Justin. –jęczał Max, jeden z naszej ekipy.
-Masz z tym jakiś pierdolony problem? –warknąłem, ruszając bezpośrednio w jego stronę. Kiedy już chciałem wymierzyć mu cios, poczułem silną dłoń na swoim ramieniu.
-Ayo, Bieber, odpuść. –poklepał mnie po plecach, wpychając w dłonie kilka kartonów ze szczelnie zapakowanymi paczkami. –Kolesia, który nie rucha, załatwisz później. –mruknął z rozbawieniem, puszczając mi oczko. Zaśmiałem się i potrząsnąłem głową.
-Słyszałem to.
-Bo tak właśnie miało być.
Dosłownie, jak dzieci.
Podszedłem do drzwi garażowych. Przy pomocy łokcia wcisnąłem przycisk, który wzniósł je do góry. Przed budynkiem stał już Van, którego trzeba było załadować. I robił to każdy z nas.
-Bieber! –zawołał Chad, który wyskoczył jak pierdolona marionetka z samochodu, podając mi grabę. Odwzajemniłem ją z uśmiechem. –Kope lat, mordo. –kiwnął mi głową i rzucił spojrzeniem na Nathana, który dołożył już ostatni pakunek. Trzasnął tylnymi drzwiami i poklepał w blachę, przez co kierowca vana od razu ruszył.
-Co robisz w LA? –zapytał chłopak, który miał na głowie czapkę z logiem Lakersów, spod której wystawała blond czupryna. Wykrzywiłem usta w grymasie i schowałem dłonie w kieszeniach spodni.
-Wróciłem na stare śmieci. –przygryzłem wargę i wzruszyłem jak gdyby obojętnie ramionami.
-A co z młodym? –zapytał.
Uniosłem łuk brwiowy. Wtedy zrozumiałem, że chodzi mu o Jaxona.
-Przyjeżdża we wtorek. Mam go odebrać ze stacji. –przejechałem językiem po wnętrzu ust.
Chłopak skinął głową i spojrzał w stronę Nate’a.
-Jadę do Downtown. Podwieźć cię? –rzucił, kierując się w stronę swojego auta. Kiedy ten ruszył w jego kierunku, zatrzymałem go, kładąc mu dłoń na barku.
-Ej, a kasa? –zmarszczyłem brwi.
-Jutro. –mruknął obojętnie. Zacisnąłem szczękę i chwyciłem go za materiał koszulki, wbijając go w maskę samochodu.
-Teraz. –warknąłem. Kolejny raz nie dam się zrobić w chuja.
Nathan uniósł dłonie w geście obronnym.
-Okej, okej. Spokojnie, stary. –wymamrotał, wysuwając z tylnej kieszeni kłębek zwiniętych i związanych recepturką banknotów. Wziąłem je do ręki, lustrując je badawczym wzrokiem. Puściłem go i cofnąłem się w tył, nie odrywając od niego spojrzenia.

Kiedy z zaplecza wróciłem do baru, moje oczy napotkały Chloe. Stała kilka metrów ode mnie, owinięta jedynie materiałem prześcieradła. Jej mina była rozkojarzona, zmęczona.
-Gdzie byłeś? –zapytała. Przełknąłem ślinę, podchodząc do niej bliżej. Objąłem ją ramionami i musnąłem czubek jej głowy.
-Dlaczego nie śpisz? –szepnąłem, mocniej otulając ją prześcieradłem. –Idź na górę, zanim ktoś cię zobaczy. –dodałem, odwracając głowę w stronę drzwi prowadzących na magazyn, upewniając się, czy nikt tam teraz nie stoi.
-Gdzie byłeś? –ponowiła pytanie, naciskając.
Westchnąłem i przechyliłem głowę na bok.
-Nathan potrzebował pomocy w remoncie. Poprosił mnie czy mógłbym przenieść z nim kilka kartonów ze starymi talerzami do samochodu. –wymyśliłem bez przemyślenia tego.
Chloe zmierzyła mnie wzrokiem, kładąc dłoń na moim ramieniu.
-O trzeciej w nocy? –zmarszczyła czoło.
Kurwa. Westchnąłem i objąłem ją w tali, patrząc w jej oczy.
-O szóstej otwierają. Rozumiesz, Nathan w dzień nie miałby kiedy tego zrobić, a że miał mnie pod ręką, no to...sama rozumiesz. –uśmiechnąłem się, przejeżdżając kciukiem po jej policzku. Chyba to załapała. Zamknęła powieki pod wpływem mojego dotyku, przez co wzbudził się we mnie instynkt. Miałem ochotę powalić ją na stół i znów porządnie zerżnąć, ale musiałem się powstrzymać.
Wyglądała tak niewinnie. Kurewsko mnie to kręciło.
-Chcę wrócić do domu. –szepnęła, wyrywając mnie z otchłani moich chorych myśli.
Uniosłem łuk brwiowy w szczerym zaskoczeniu.
-Teraz?
Pokiwała głową i wtuliła się we mnie, kładąc głowę na moim torsie. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem odkryty skrawek jej ud. Moja mała dziewczynka.
Wziąłem ją na ręce, wsuwając jedną rękę pod jej kolana a drugą pod plecy. Pchnąłem frontowe drzwi i podszedłem do swojego samochodu. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i usadowiłem ją na fotelu po czym sam usiadłem po drugiej stronie.
Odpaliłem silnik i ruszyłem w określonym kierunku. Spojrzałem na Chloe ze zmęczonym uśmiechem i chwyciłem ją za dłoń, splatając nasze palce. Musnąłem wierzch jej ręki, na co ona też się uśmiechnęła. Nieco niemrawo, ale jednak.
-Głowa mnie boli. –skwitowała, marszcząc brwi. Wyraz bólu przemknął jej przez twarz. Zaśmiałem się krótko pod nosem.
-Trzeźwiejesz. To źle. –przygryzłem wargę, skupiając swój wzrok na jezdni. Mimo, że o tej porze ulice były puste, wolałbym zachować ostrożność, by przypadkiem nie wjechać w pierwsze lepsze drzewo.
-Nie piłam dużo. –odchyliła głowę w tył i oparła się plecami o drzwi. Wyprostowała nogi, kładąc je na moich kolanach. Nie, wcale a wcale nie przeszkadzał mi fakt, że trzymała stopy praktycznie na mojej męskości.
-Chloe...
-Huh? –sapnęła zaspana.
-Przyciskasz nogami mojego chuja. –mruknąłem z rozbawieniem, na co ta od razu przyciągnęła nogi do siebie. Jej policzki zalały się rubinem. Zupełnie niepodobna do tej Chloe sprzed pierwszej w nocy.
-Przepraszam, ja po prostu...
-Ej, skarbie. –uśmiechnąłem się, rzucając jej krótkie spojrzenie. –Nie powiedziałem, że mi się to nie podoba.
Dziewczyna wciągnęła powietrze, zaciskając wargi i uderzyła mnie zaczepnie w bark, na co się zaśmiałem.
-Dupek. –prychnęła, kręcąc głową. Widziałem jak uśmiech krył się w kącikach jej ust.
Kurwa, Boże. Jeśli to ty ją do mnie zesłałeś, to jestem ci kurewsko wdzięczny, bo nie mógłbym prosić cię o lepszego anioła niż właśnie Chloe.
-Justin? –zaczęła, kiedy zatrzymałem się przed naszym mieszkaniem.
-Co jest? –zerknąłem na nią, wyciągając kluczyki ze stacyjki.
Nerwowo bawiła się skrawkiem prześcieradła, które ją okrywało. Muszę przyznać, że wyglądała naprawdę komicznie, ale świadomość, że pod tym nie miała zupełnie nic naprawdę mnie nakręcała.
Jeszcze chwilę trzymała wzrok skupiony na swoich dłoniach.
-Skarbie, co się dzieje? –pogłaskałem ją po włosach, wtykając jeden z kosmyków za jej ucho. Wtedy podniosła głowę i przygryzła dolną wargę.
-Chciałabym poznać twoich rodziców.
Na te słowa wpatrywałem się w nią, jakbym sam nie wierzył co właśnie powiedziała. 

10 komentarzy:

  1. Świetnie, jak zawsze Misia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. G E N I A L N Y!
    Czekam na next'a i dużo weny kochanie, jak zawsze!/mrrAleksandra😂😚😁💖💜💙💞✨

    OdpowiedzUsuń
  3. koooooocham tak bardzo. cudowny rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam cie!! Widzę ze wiesz co dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, uwielbiam to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział, na prawdę <3 czekam na kolejny! Weny życzę ;*
    http://change-me.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo,cudo,cudo. Kocham to ff😍😍

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń