poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 15

*Występują treści, które możesz uznać za wulgarne*

*POV Justin*
Westchnąłem, oblizując wargi w zdenerwowaniu. Ta suka ostro mnie wkurwiła. Nie jestem pierdolonym chłopcem na posyłki! Laska kompletnie nie ogarnia sytuacji. No tak, przecież gdyby jej frajerowi coś się stało, to pierdoliłaby go i liczyłaby jedynie na hajs czy prochy po nim.
Pierdolić ich wszystkich.
Ale nie mogłem pokazać, że dałem się jej zgnębić. Ogarnij emocje, Bieber. Chloe nie może się domyślić, że coś mnie zdenerwowało. Zadawałaby mi setki niepotrzebnych pytań, a zamiast pomóc mi się uspokoić, wkurwiałaby mnie jeszcze bardziej. Z Tayą było o wiele inaczej, z każdą laską było inaczej. Kiedy byłem wściekły, nie obchodziło mnie co którakolwiek z nich robiła. Jeśli chciałem-pieprzyłem. Najlepszy sposób na pozbycie się stresu i właściwie każdego innego gówna, które siedziało mi w głowie.
Chloe była inna. Z przybyciem tutaj, obiecałem sobie, że to będzie nowe życie. Zupełnie inne niż w LA. Wszystko jest inne. Właściwie to było, dopóki nie zebrały się tu kutasy, które za wszelką cenę chcą się mnie pozbyć. Jakbym kurwa zabił ich matki czy cokolwiek. Pieprzę to.
Może kiedyś pierdoliłem łatwe panny, ale z Chloe musi być inaczej. Nie chcę jej wykorzystywać, bo mam taki humor. Nie chcę, żeby ponosiła winę za moje decyzje. Nie chcę mieszać ją w ten świat. Jest na to za delikatna. Nie poradziłaby sobie.
Spojrzałem na swoje dłonie. Przestały drżeć, przynajmniej tyle. Wyjąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
-Halo? –usłyszałem urocze mruknięcie po drugiej stronie. Przygryzłem wargę i uśmiechnąłem się do siebie. Gdyby pieprzenie przez telefon było możliwe, to właśnie ona jednym mruknięciem sprawiałaby, że czułbym się kurewsko dobrze.
-Masz czas? –zapytałem, odpalając silnik. Wyjechałem z podjazdu stacji benzynowej, ruszając w wyznaczoną przez siebie trasę.
-Mam go wystarczająco sporo. –byłem pewny, że w tej chwili przygryza wargę. -Coś się stało?
-Hm...szykuj się, zamierzam cię porwać. –powiedziałem w pełni rozbawiony. Cholera, jak ona to robiła? Przed chwilą miałem ochotę coś rozjebać, a teraz? Śmieję się do siebie, jakbym wciągnął kilka gramów koki.
-Tobie chętnie dam się porwać. –usłyszałem w odwecie cichy śmiech. –Bez stawiania oporu, panie Bieber.
-Na to liczę, Blackwell. –uśmiechnąłem się do siebie, rozłączając się. Nikt nie działał tak na mnie, jak właśnie ona. Cieszę się, że Bóg postawił ją na mojej drodze. Po tym wszystkim, w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Może i gadam teraz jak pieprzony romantyk i większość z was właśnie wzdycha z zauroczenia, ale to prawda.
Chyba się zakochałem. Pokręciłem głową ze śmiechem.
W końcu należało mi się. Czyż nie?
Po dłuższej chwili zatrzymałem się przed akademikiem. Chloe wysłała mi wiadomość, że już wychodzi. Wysiadłem z samochodu i oparłem się o niego tyłem, wyczekując na dziewczynę. Chwilę później drobna dziewczyna wyłoniła się zza drzwi. Wyglądała cholernie seksownie. Przygryzłem wargę, mierząc ją wzrokiem od włosów aż po stopy. Biały top, skórzane legginsy, mała torebka pod ręką i buty na koturnie. A to wszystko na mojej seksownej dziewczynie. Ona robi wszystko, żebym teraz zjechał gdzieś na pobocze i po prostu...zacisnąłem palce. Zapach jej perfum przywrócił mnie do życia.
-To gdzie mnie porywasz? –uśmiechnęła się, składając pocałunek na moim policzku.
-Na melanż, właśnie się o nim dowiedziałem. –wzruszyłem ramionami, ujmując dziewczynę w biodrach. Przysunąłem ją bliżej siebie, tak, byśmy styknęli się ciałami. Pocałowałem ją czule, zatracając się w pocałunku. Przylgnęła do mnie, dając mi pełną kontrolę nad naszymi wargami. Cholera.
-Uciekłaś z piekła czy wyrzucili cię z nieba? –wymruczałem, otwierając przed nią drzwi do auta. Spojrzała na mnie pobłażliwym wzrokiem, posyłając mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów po czym wsiadła. Usiadłem za kierownicą, przyglądając się jej jeszcze chwile. Nie mogłem powstrzymać się od dotknięcia jej. Od złożenia pocałunku na jej ustach. Kurwa, Bieber, nie myśl o tym.
Odetchnąłem głęboko, próbując zapanować nad swoim ciałem. Hormony robiły swoje. Ta dziewczyna za bardzo mnie rozpaliła. Żeby oderwać od tego myśli, ruszyłem w drogę i oblizałem wargi, by jakkolwiek zapanować nad sytuacją. Poprawiłem się na siedzeniu, zaciskając mocniej ręce na kierownicy. Byle by dotrzeć na tą pieprzoną imprezę.

*POV Chloe*
Kiedy oboje wsiedliśmy do auta, zrobiło się naprawdę gorąco. Ten pocałunek przed chwilą. Dotknęłam swoich ust i uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba nie tylko mnie to podnieciło. Spojrzałam ukradkiem na Justina. Chłopak co jakiś czas poprawiał się na siedzeniu, naciskając ręką na wybrzuszenie w swoich spodniach. Uśmiechnęłam się pod nosem i oblizałam usta, odchylając się na oparcie fotela. Do głowy przychodziło mi wiele zbereźnych myśli. Zamknęłam oczy poddając się wyobraźni i zacisnęłam palce na materiale fotela. Westchnęłam i spojrzałam na Justina z pewnym siebie uśmiechem.
-Zjedź na pobocze. –powiedziałam, przygryzając wargę. Justin spojrzał na mnie, unosząc brwi w geście niezrozumienia.
-Dlaczego?
-Po prostu tam zjedź. –uśmiechnęłam się. Byłam trochę zestresowana, ale myślę, że dam sobie radę. Czytałam o tym w wielu powieściach. To nie musi być takie trudne, skoro sprawia tak wiele przyjemności.
Justin nie protestował. Przy najbliższej okazji wjechał na trasę, gdzie po obu stronach rozwijał się las. To odpowiednie miejsce. Niedaleko odbijała się tafla wody z jeziora. Lubiłam przyjeżdżać tu z dziewczynami na imprezy przy ognisku.
Kiedy Justin się zatrzymał, odpięłam swoje pasy i będąc całkowicie pewna siebie, usiadłam przodem na jego kolanach. Uśmiechnęłam się, oblizując usta i pewnie podniosłam głowę, zaczynając go leniwie całować. Chłopak jęknął z przyjemności, pogłębiając pocałunek. Położył dłonie na moich biodrach, kiedy ja wprowadzałam je w ruch, ocierając się o jego krocze.
-Co ty do cholery ze mną robisz? –spojrzał mi w oczy ledwie przytomnym wzrokiem. Był cholernie napalony.
-Zobaczysz. –szepnęłam, całując go namiętnie i wplatając palce w jego kasztanowe włosy. Pociągnęłam za nie delikatnie, kiedy ten klepnął mnie w pośladek. Poczułam pieczenie. Jęknęłam do jego ucha i przygryzłam jego płatek, szukając ujścia swojego podniecenia. Ręką wyszukałam uchwyt, dzięki któremu oparcie fotela opadło niżej. Przejechałam palcami wzdłuż jego torsu aż do rozporka. Zsunęłam się niżej na jego kolanach, obserwując jego reakcję. Normalnie bym się na to nie zdecydowała, ale w końcu do odważnych świat należy.
Przykucnęłam, rozpinając rozporek jego spodni, powoli je z niego ściągając. Trochę mi z tym pomógł. Zaczepiłam paznokciami o gumkę jego bokserek. Chwilę przytrzymał mi dłonie.
-Jesteś pewna? –usłyszałam jego zachrypnięty głos, który sam w sobie doprowadzał mnie do bram niebios.
-Tak, Justin. –pokiwałam głową z uśmiechem i przysunęłam się zdecydowanie bliżej. Opuściłam jego bokserki i zsunęłam je z niego.
Cholera jasna.
W jednym momencie zaschło mi w gardle.
-Nie musisz tego robić. –powiedział, patrząc na mnie z góry. Nie mogłam teraz przestać, oboje byliśmy za bardzo podnieceni.
-Ale chcę. –wymruczałam, próbując pokazać swoją najpewniejszą stronę. Zwilżyłam usta, przybliżając go do ust. Przejechałam językiem po jego czubku, smakując go po raz pierwszy. Justin odchylił głowę, przekazując mi kontrolę nad jego ciałem. Teraz był już tylko marionetką w moich rękach. Powoli muskałam wargami żołądź, w końcu objęłam go i wsadziłam do ust. Pieściłam go językiem, przyzwyczajając męskość chłopaka do swojej obecności.
-Chloe...-usłyszałam gardłowy jęk. Pchnął biodrami, chwytając mnie za włosy. Podobało mi się to, wiedząc, że zadowalam go tym. Dodał mi pewności. Zsunęłam wargi do samego dołu, biorąc go głębiej w usta. Smakował tak dobrze. Poruszałam głową w górę i w dół, zadając mu tym samym większą przyjemność. Rozkoszne jęki wydobywały się z jego warg. Mocniej szarpnął mnie za włosy, kiedy zahaczyłam o niego zębami. Nie wierzę, że zdobyłam się na zrobienie mu loda.
Przymknęłam powieki, kiedy poruszał biodrami ustalając własny rytm i tempo. Jęknęłam, kiedy mocniej pociągnął mnie za włosy. Zassałam mocniej jego czubek i posłałam mu uroczy uśmieszek. Jeszcze bardziej go to podniecało. Kiedy pomagałam sobie ręką, ponownie rozkosznie zawył, szarpiąc mnie za włosy. Skończył w moich ustach. Pierwszy raz czułam ten smak. Nie był tak zły, jak sobie wyobrażałam. Przełknęłam jego soki i oblizałam wargi, wspinając się na jego kolana.
Justin powoli dochodził do siebie. Złapał mnie za kark i przyciągnął do siebie. Jego wargi odnalazły moje. Całował mnie namiętnie, zjeżdżając palcami do moich pośladków, które mocno ścisnął. Pisnęłam w jego usta i odsunęłam twarz, patrząc w jego oczy.
-Cholera, skarbie...-jego oczy błądziły po mojej twarzy. –Gdzie ty się tego nauczyłaś? –przygryzł wargę i ponowił pocałunek. Zaśmiałam się, przejeżdżając dłońmi po jego torsie.
-Czyli podobało ci się? –zapytałam, obserwując go spod wachlarza kruczoczarnych rzęs.
-Bardzo. –pokręcił głową i cicho roześmiał. –Kurwa, to było zajebiste. –uśmiechnął się, a ja w podświadomości przybiłam sobie piątkę.
-Moja dziewczyna. –wymruczał, obdarowując moją szyję czułymi pocałunkami.
~...~

Zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. Napis wskazywał, że był to klub nocny. Kojarzyłam jego nazwę „la passion”. Jeśli się nie mylę, to właśnie u Lucasa w kurtce znalazłam wizytówkę tego klubu. No tak, często musiał tam przebywać. Przewróciłam oczami na tę myśl.
Wraz z Justinem weszliśmy do środka. Chłopak szedł przede mną, nie puszczając mojej ręki nawet na chwilę. W sumie to lepiej, tak czułam się bezpiecznie. Głośna muzyka dudniała mi w uszach, niemalże czułam ją w płucach. W powietrzu dało się wyczuć słodki zapach alkoholu i dymu, którego nie potrafiłam opisać. Justin obrócił się za mną i uśmiechnął, całując mnie w policzek.
-Denerwujesz się? –zapytał, obejmując mnie dłońmi w pasie.
-Nie. –pokręciłam głową, choć sama nie byłam pewna.
-To dobrze, bo nie powiedziałem ci dokładnie kto mnie tu zaprosił. –powiedział, pociągając mnie w stronę filaru. Przełknęłam ślinę i przyjrzałam mu się nieco niepewnie. Mam się bać? Po przepchaniu się przez grono imprezowiczów, doszliśmy do baru. Justin posadził mnie na stołku, sam zaś szukał czegoś...lub kogoś wzrokiem.
-Zamów coś dla nas, zaraz przyjdę. –powiedział, wysuwając swój portfel z tylnej kieszeni i położył go na moich kolanach. Trochę dziwnie się z tym czułam. Skinęłam głową, obserwując jak odchodzi. Po chwili wtopił się w tłum a kasztanowe włosy zniknęły mi z oczu.
-Co dla ciebie, piękna? –usłyszałam niski ton głosy, który prawie mnie przestraszył. Za bardzo się zamyśliłam.
Nie mam pojęcia, co zazwyczaj zamawia Justin, więc postawię na swoim.
-Drinka proszę, razy dwa. –uśmiechnęłam się raczej do siebie niż do barmana.
-Proponuję coś z bitterów. Campari? –uniósł łuk brwiowy, odwracając się do butelek stojących na regałach za nim.
Nie mam pojęcia co to jest campari, ale jeżeli to drink, to właśnie tego było mi trzeba. Odwróciłam głowę, szukając wzrokiem chłopaka. Zaczynałam czuć się trochę nieswojo, kiedy do baru dosiadło się kilkoro mężczyzn w różnym wieku.
-No witam, witam. –usłyszałam za sobą znajomy głos, na dźwięk którego miałam ochotę zwymiotować. Skylar położył zafoliowaną i dobrze zapakowaną kopertę na ladzie barmana, obejmując mnie jednym ramieniem.
-Spokojnie, ja tylko w interesach. –mruknął i posłał mi buziaka. Był nieźle naćpany, jego oczy go zdradziły.
-Odsuń się, zanim Justin zrobi ci krzywdę, chłopcze. –przewróciłam oczami, choć głęboko w duszy pragnęłam, żeby chłopak już się zjawił. Gdzie on jest tak długo do cholery?
-Justin? –otworzył szerzej oczy i zaśmiał się do mnie. Rzucił spojrzenie na barmana i puścił do niego oczko.
Chwila moment. Albo Sky jest gejem albo za bardzo się zaćpał.
-No nic. Tyle po mnie. Miłego relaksu, słoneczko. –uśmiechnął się i odszedł w swoją stronę, po drodze klepiąc jakieś laski po tyłku. Nie. Zdecydowanie nie jest gejem.
-Proszę, pani drink. –odezwał się barman.
-A drugi? Zamawiałam dwa. –przypomniałam mężczyźnie, stukając palcami o blat.
-Kolega przygotowuje. –kiwnął głową na młodego mężczyznę z plakietką „uczę się”. No nieźle.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się i chwyciłam za szklany kieliszek. Odstawiłam na ladę parasolkę z drinka i upiłam jego łyk. Skrzywiłam się. Smak był dziwny, ale po chwili zdążyłam się do niego przyzwyczaić.
Odczułam lekkie mrowienie, jednak nie przejęłam się tym. Odstawiłam pustą szklankę na wysepce i zeskoczyłam ze stołka. Świat dookoła trochę się kręcił. Zmarszczyłam czoło. Znajoma twarz wyłoniła się z tłumu.
-Chodź, muszę ci kogoś przedstawić. –uśmiechnął się do mnie, chwytając mnie za dłoń. Pociągnął mnie w swoim kierunku.
-Justin, nie biegnij. –mruknęłam, czując lekki ból głowy. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie nieco pobłażliwym wzrokiem. Objął mnie ramieniem, kładąc mi rękę na biodrze.
-Źle się czujesz? –zapytał, patrząc na mój profil.
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się i cicho zaśmiałam.
-Nie. Jest dobrze. –przygryzłam wargę i pocałowałam go namiętnie. Oblizał moje wargi i skinął głową, jakby wystawił własną opinię.
-Zdążyłaś wypić beze mnie? –mruknął głosem, który wydawał mi się być cholernie zabawny. Zachichotałam, dając mu się prowadzić.
W końcu przeprowadził mnie przez barierki do oddzielonego pomieszczenia. Na sofie siedziała brunetka z krótko ściętymi włosami, sięgającymi jej przed ramiona. Miała na sobie czerwoną sukienkę, zawiązaną na szyi, bez ramiączek, ledwo osłaniającą jej uda. Na mój widok wstała z uroczym uśmiechem.
-Chloe, to jest Taya. –usłyszałam głos Justina.
-Taya. Miło mi. –dziewczyna wyciągnęła dłoń w moim kierunku. W głowie miałam jeden wielki wir. Jakbym właśnie zeszła z karuzeli.
-Chloe? –ostatnie co zdołałam usłyszeć. Poczułam, że lecę. Ciemność zaćmiła mi oczy.
Kompletna cisza. 

6 komentarzy:

  1. Cudo!💕/mrrAleksandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślałam, że to się tak skończy xd ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. O jacie :o mam wrażenie, że Skylar dodał jej cos do tego drinka :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Justin jest idealny w tym opowiadaniu :o BOŻE <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam że coś jej się stanie :( Biedna Chloe man nadzieje że nic jej nie bedzie. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń