piątek, 13 marca 2015

Rozdział 7

*Notka pod rozdziałem :)*
*POV Chloe*
Rano zdążyłam wziąć prysznic i uspokoić się wewnętrznie. Przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o tym, co się wczoraj wydarzyło. Wyszłam z łazienki owinięta szlafrokiem. Pod spodem miałam jedynie bieliznę, w której miałam wczoraj eksponować swoje ciało. Dziś czuję się zażenowana i...no wiecie. W podświadomości uderzyłam się butem w twarz z kilka razy. To był najgłupszy pomysł, jaki kiedykolwiek wpadł mi do głowy. Rozczesałam włosy przed lustrem i cicho westchnęłam, kiedy mokre kosmyki opadły łagodnie na moje ramiona i policzki. Dzięki temu mogłam zakryć malinki na szyi i obojczykach. Chociaż nie wiem co pomoże zakryć mi siniaki na nadgarstkach. Odsłoniłam materiał szlafroka, oceniając wzrokiem uwydatnione ślady po tym jak Justin mnie trzymał. Przełknęłam ślinę. Odwróciłam głowę w jego stronę. Spał. Jego klatka piersiowa poruszała się powoli. Miałam świetny widok na jego nagi brzuch. Był umięśniony, ozdobiony nielicznymi tatuażami. Szczerzę mogę przyznać, że blizn było więcej niż samych dziar. Zmarszczyłam łuk brwiowy. Tak bardzo chciałabym wiedzieć co kryje się w jego głowie. W nim samym. Z jednej strony coś mówi mi, żeby trzymać się od niego z daleka. Z drugiej...nie potrafiłabym go zostawić. Ma w sobie coś wyjątkowego. Mam wrażenie, że jedyne co w nim znam, to tylko jego imię...
Oblizałam usta i znów spojrzałam w lustro. W myślach powróciło wspomnienie wczorajszej nocy.
-Dobrze, że nie masz pieprzonego pojęcia kim jestem. Wyrywałabyś się z piskiem, skarbie. –szeptał, obrzucając moją szyję pocałunkami.
-A kim jesteś? –jęknęłam, czując giętkość w nogach.
-Twoim kolejnym błędem.
Otworzyłam wargi, żeby coś powiedzieć, lecz Justin szybko zamknął mi je swoimi ustami. Pchnął mnie na ścianę i chwycił za nadgarstki, unosząc je nad moją głową. Mocno zacisnął swoje pięści na nich, aż poczułam pieczenie. Jęknęłam mu w usta. To było niesamowicie pociągające. Z jednej strony dotykał mnie, czego tak pragnęłam...a z drugiej. No właśnie, nie był sobą. Pijany i zjarany Justin Bieber. Do rzeczywistości przywróciły mnie jego dłonie na moich pośladkach. Mocno je ścisnął, co doprowadziło mnie do jęku. Nie protestowałam. Wypchnęłam biodra w jego stronę. Jego ciało idealnie wpasowało się w moje. Czułam każdy jego napięty mięsień. Odsunął swoją twarz i oparł czoło na moim ramieniu.
-Jesteś tak gorąca...-szeptał. Jego gorący oddech odbijał się o moją skórę, przyprawiając mnie o dreszcze. Składał mokre pocałunki na mojej szyi. Jęknęłam głośno i pociągnęłam go za włosy. Jego to tylko podjudziło do działania, mocniej naparł na mnie biodrami, ocierając się we własnym rytmie. Czułam jego męskość i po prostu odpływałam. Jedynie jego gorące usta, które ssały moją skórę na szyi aż do czerwoności, przypominały mi o tym, gdzie się znajduję.
-Justin...-zaskomlałam, nie mogąc znieść już napięcia.
-Wiem, kotku. –wymruczał mi do ucha niskim tonem. Przyciągnął mnie do siebie za dłoń, znów stykaliśmy się biodrami. –Wkurzyłaś mnie, wiesz? –wychrypiał. Otworzyłam oczy. Patrzył na mnie już bez uśmiechu. Od razu i mnie uspokoiły się wszystkie hormony. Poczułam bijący chłód z jego strony. Przełknęłam ślinę, wlepiając wzrok na swoje bose stopy. Przygryzłam wargę.
-Patrz na mnie. –nie jestem pewna, czy chcę.
Chwycił mnie za rękę. Serce zaczęło mi szybciej bić. Wbił mocniej swoje palce w mój nadgarstek, żeby zwrócić na siebie uwagę. –Patrz. Na. Mnie. –warknął. Od razu przeniosłam wzrok na jego oczy. Były przekrwione i jakby zamglone. Alkohol i trawka namieszały mu w głowie.
-Puść, to boli! –krzyknęłam, odpychając jego rękę. –Co w ciebie wstąpiło?!
-Co we mnie wstąpiło? –zmarszczył czoło. –We mnie?! –krzyknął. Cofnęłam się o krok.
-To ty doprowadzasz mnie do białej gorączki, żebym tylko patrzył za twoją dupą, żeby żaden z twoich pierdolonych przydupasów nie dobrał ci się do majtek! –wrzasnął. Przejechałam językiem po wnętrzu ust. –Okej, to było głupie. –skwitowałam. –Ale to nie twój pieprzony interes, Bieber. –wytknęłam w niego palec. –Poza tym to twoja wina.
Przechylił głowę na bok, zacisnął wargi w wąską linię. –Moja? –zaśmiał się bez humoru. –Moja wina, że chcesz, żeby pierdolił cię jakiś typ, którego w ogóle nie znasz?
-Skąd wiesz, że go nie znam? –skrzyżowałam ręce na piersi. Uśmiechnął się zawadiacko i zbliżył się do mnie.
-Wiem o tobie wszystko. –wyszeptał do mojego ucha. Dreszcze przebiegły przez moje plecy.
-Niby skąd? Znasz mnie tylko...-położył palec na moich ustach. –Shh. Wkurzasz mnie, kiedy za dużo gadasz.
-Idź spać. –kiwnął głową na łóżko. –A ty?
Oblizał wargi i chrząknął, jakby zabrakło mu śliny.
-Pójdę coś załatwić. –chwycił za klamkę od drzwi. Od razu załapałam o co chodzi z tym „czymś”.
-Nie idź do niego. –złapałam go za ramię. –Jestem pewna, że wyszedł. –zapewniłam go. Zacisnął szczękę i odwrócił się do mnie. –Nie skończyłem z nim.
-Jus...
-Nie. Nie skończyłem. –warknął. Odsunęłam dłoń i chwyciłam za swoje ubrania.
-W takim razie ja też wychodzę.
Patrzył na mnie jak osłupiały. Przetwarzał moje słowa w głowie. –Nie możesz.
-Mogę.
-Chloe...
-Mogę. –nacisnęłam na ton swojego głosu.
Przekrzywił głowę i wyrwał mi ubrania z rąk. –Nie możesz. –rzucił ubrania w kąt.
-Bo? –uniosłam wyzywająco łuk brwiowy.
-Bo nie zamierzam szukać cię w rowie, kiedy jakiś najarany typ skończy cię pieprzyć na śmierć. -wychrypiał, przyciągając mnie do siebie.
-Jeśli ja nie mogę, to ty też nie. –spojrzałam w jego oczy. –Proszę.
I udało mi się go zatrzymać.
Jeszcze kilka dobrych godzin siedzieliśmy na łóżku, gadając właściwie o pierdołach.
-Chloe. –szepnął, zamykając oczy. Oparł czoło na moim ramieniu. –Hm? –zapytałam.
-Prześpij się ze mną.
Zakrztusiłam się śliną. Pokasływałam cicho i przez kilka sekund zastanawiałam się nad tym co mam mu odpowiedzieć.
-Justin jesteś pijany. W dodatku coś brałeś. –stwierdziłam.
-Nie brałem.
-Ale paliłeś. Przecież czułam. –patrzyłam na niego.
-I tylko dlatego się ze mną nie prześpisz? –zapytał, jakby seks dla niego był jakąś zabawą. Co brzmi w tym odniesieniu jak „nie pobawisz się ze mną?”.
On i te jego ego.
-Połóż się spać. Jesteś zmęczony.
Właściwie to oboje to zrobiliśmy. Justin przyciągnął mnie do siebie, pozwalając mi ułożyć się na nim wygodnie. Wsłuchując się w bicie jego serca, zasnęłam równie szybko co on sam.
Twoim kolejnym błędem”-słowa Justina zabrzmiały mi w głowie. Przełknęłam ślinę.
Wiem o tobie wszystko”-przymknęłam oczy i schowałam twarz w dłoniach. Wszystko to wciąż dla niego mało.
Materac łóżka zaskrzypiał. Usłyszałam ciche mruknięcia. Odwróciłam głowę w stronę Justina. Kiedy mnie zobaczył, natychmiast podniósł się do siadu, jakby uderzył go piorun.
-Co ty tu robisz? –zapytał. Miał podkrążone oczy, zdziwienie na twarzy mieszało się z irytacją.
-Spałam. –wzruszyłam ramionami. Oblizał suche wargi. Cicho chrząknął i wstał z łóżka. Chwycił za szklankę stojącą na szafce nocnej i wyszedł do łazienki. Napełnił naczynie kranówą i wypił ją do dna. Odetchnął jakby z ulgą i chwilę przyglądał się sobie w lustrze. Może dopiero teraz zauważył, że jest w pół nagi. –Czy my...
-Nie. Nie spaliśmy ze sobą. –zapewniłam go i skrzyżowałam dłonie na piersiach, opierając się o futrynę drzwi.
-Więc co tu robię? Przecież byłem u Lu..-urwał i zacisnął wargi w wąską linię.
-U Lucasa? –otworzyłam szeroko oczy. –Dał ci się zjarać?
-Daj spokój, nie byłem zjarany. –mruknął, ponownie zalewając szklankę wodą.
-Oczywiście, że tak. –zadrwiłam. –Ciekawe kto wczoraj prosił mnie, żebym się z nim przespała. –wywróciłam oczami.
Justin prawie zakrztusił się płynem w ustach i wypluł ich zawartość do zlewu.
-Pieprzysz. –burknął.
-Nie ja. Ty. –odpyskowałam. –Uważaj na słowa. –skarcił mnie spojrzeniem.
-Tego też nie pamiętasz? –odgarnęłam włosy na bok, ukazując fioletowo-bordowe ślady po jego wargach. Zacisnął szczękę. Przesunął dłonią po mojej szyi i chwycił mnie za rękę. Siniaki na nadgarstkach też zdążył zauważyć.
Jego jabłko Adama zadrżało, poruszając się w górę i gładko opadając.
-Ja ci to zrobiłem? –szepnął. –Chloe ja...-przerwał, jakby myślał nad sensem słów, które chciałby wypowiedzieć. Albo jakby nie mógł ich skleić w sensowną całość.
Przysunął mój nadgarstek do swoich ust i złożył na sińcu czuły pocałunek. Zadrżałam. Nie wiem, czy mogłam się tego po nim spodziewać.
-Przepraszam. –jego wzrok odnalazł moje oczy. –I za wszystko. Urwał mi się film i...-westchnął. –Przepraszam.
Kiwnęłam głową. –W porządku. –szepnęłam i cofnęłam się z powrotem do pomieszczenia.
Reszta dnia minęła całkiem spokojnie. Byliśmy cholernie głodni, więc wpadliśmy do pobliskiej knajpy, gdzie zjedliśmy śniadanie. Tak, śniadanie. O 14 godzinie. Potem Justin odwiózł mnie do akademika. Kiedy zapytałam go, gdzie idzie, odpowiedział jak zwykle-interesy. Dorabiał poza uczelnią. Nie mówił dokładnie gdzie. Wzruszyłam ramionami. Jego życie=jego biznes.
-Zadzwoń, kiedy skończysz. –pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i przytaknął mi. Położyłam palce na klamce, jednak ta nie puściła. Powtórzyłam ruch. Znów nic. Cholera, robię z siebie idiotkę. Usłyszałam śmiech Justina. Poczułam jak moje policzki się zaczerwieniły. Bieber wysunął dłoń do klamki, która automatycznie puściła zacisk, a drzwi się otworzyły.
-Ukhm. Dziękuję. –mruknęłam, wtykając kosmyk włosów za ucho. –Trzymaj się, kotku. –puścił do mnie oczko. I znów niczym małoletnia gówniara poczułam stado motyli w brzuchu. Uśmiechnęłam się i popchnęłam drzwi. Ruszyłam w kierunku domu

*POV Justin*

Kiedy Chloe wysiadła z mojego auta, rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i przystawiłem do ucha.
-Nawijaj. –rzuciłem. Wyjechałem spod akademika i zacisnąłem dłoń na kierownicy.
-Jest sprawa. –usłyszałem w słuchawce. –Zgadnij kto wrócił.
Wywróciłem oczami i oparłem głowę na zagłówku. –Nie mam ochoty pierdolić się z twoimi zagadkami.
-Skylar. –wychrypiał, a ja zamarłem.
-Jesteś pewien, Jeremy? –przełknąłem ślinę.
-Bieber. Mówię Ci, Holmes wrócił. Wrócił, rozumiesz? –zapytał.
-Kurwa, nie rób ze mnie idioty. –warknąłem, uderzając dłonią w kierownicę.
-Za ile będziesz? –wyrwał z kontekstu. –Pięć, góra dziesięć minut. Przypilnuj go, nie chcę żeby odjebał coś chorego. –mruknąłem. Oblizałem nerwowo usta i zgasiłem silnik. Rozłączyłem się.
Cholera Bieber zrób coś z tym. Schowałem twarz w dłoniach, pocierając ją. Podrapałem się po karku i przygryzłem wargę. Dobra, lecimy z tym koksem.
Sky to mój kumpel z dawnych lat. Zanim trafiłem do pierdla, razem przechodziliśmy przez wszystko. Prochy, laski, robota, szkoła.
Jednak nie jest kumplem, od kiedy przeze mnie-jak twierdził-wsadzili go do paki. Przynajmniej nie siedziałem tam sam. Ja w LA, on został w Kalifornii. Z jednego getta wpieprzyliśmy się w drugie.
Powracając do sedna-jeśli Sky wrócił, to nie bez powodu. Czegoś chciał. I wiedziałem, że nie zaprzestanie, dopóki tego nie dostanie.
Wszedłem do knajpy. Kilka ludzi siedziało już w środku. Podszedłem do barmana-Calvina i kiwnąłem głową w jego stronę. –Gdzie oni są? –zapytałem.
-Na magazynie. –odpowiedział, w między czasie czyszcząc kieliszki po wódce.
Wziąłem głęboki oddech. Schody prowadziły do zapowiedzianego pomieszczenia. Wbiłem do środka, obserwując wzrokiem obecną sytuację. Wszystko było w czystym porządku.
-Gdzie Sky? –uniosłem łuk brwiowy, patrząc na jednego ze współpracowników.
-Niespodzianka! –usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem głowę, a moje źrenice automatycznie się rozszerzyły.
Przechyliłem głowę na bok i wetknąłem ręce w kieszenie, wystawiając kciuki.
-Czego chcesz? –mruknąłem.
-Dlaczego od razu pytasz, czego chcę? –zapytał wielce zdumiony. –Przyjechałem zawrzeć układ i pogodzić się, z dawnym przyjacielem. –dodał szorstko.
Pierdolenie. Tak jak mówiłem, jeśli wrócił-to nie bez powodu.
_____________
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze! Jak widzicie jestem już "czysta" z długiem i obiecane rozdziały zostały wstawione. Następny będzie za tydzień ;)

7 komentarzy:

  1. Uhuhuhu sie dzieje, a z tym cakowanien nadgarstków to takie słodkie. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Hwhwhsbhsgdhehw DZIEWCZYNA CO
    TY ROBISZ Z MOIM ZYCIEM??! <3
    Codziennie czekam na rozdzial a jam juz sie pojawi to nie wiem jak skakac ze szczescia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać na więcej. wiem, że to pewnie niemożliwe, ale może częściej byś pisała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety przez napięty grafik nie jestem w stanie pisać częściej, a uważam też, że pisanie co tydzień pozwoli mi na zebranie myśli i weny, a wam na chęć czytania i obserwowania wydarzeń mających miejsce w moim FF :).

      Usuń
  4. Hej, nie sądziłam ze tak szybko dodasz rozdział ! Naprawdę bardzo sie cieszę 😊
    Co do rozdziału, to myślałam że jednak między nimi coś zajdzie bo w końcu Justin był dosc stanowczy a tu niespodzianka 😂 Jestem ciekawa co teraz będzie się dziać zważając na fakt że wrócił ten były przyjaciel wiec hm.. po prostu nie mogę się doczekać kolejnego 😊 Czy jest możliwość być informowała mnie o nowych rozdziałach np na tt ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy stosunek tych dwojga jeszcze trochę poczekacie :). Jasne, informuję na Ask.fm oraz na TT więc wystarczy, że podasz mi swój username :).

      Usuń
  5. Okay a wiec @buttbelieber :)

    OdpowiedzUsuń